Podziękowanie dla rodziców

O ile wszelkiego rodzaju wygłaszane toasty (których sam jestem dużym fanem) są czymś relatywnie nowym, tak podziękowanie dla rodziców to jeden z tradycyjnych elementów polskiego wesela. I jest to ewidentnie ginący zwyczaj.

Jeśli więc nie macie ochoty na dziękowanie to nie czujcie się z tym źle – na wielu przyjęciach absolutnie nie ma takiego momentu. Jeśli jednak chcielibyście to zrobić, podrzucam Wam kilka pomysłów, ułożonych w kolejności od dyskretnego lajciku, po energiczny hardkor 🙂

Pamiętajcie, że przy okazji możecie też zwrócić się do świadków, rodzeństwa i kogo tam tylko chcecie. Ale absolutnie nie musicie.

Po co w ogóle jest to całe dziękowanie?

Jeśli prawdopodobnie wesele wyprawiacie sami i ogólnie to jesteście już dorośli, a ślub nie jest dla Was jakimś szczególnym rytuałem przejścia, bo od dawna mieszkacie razem?

W zasadzie po to, że ciężko będzie kiedykolwiek później znaleźć się w sytuacji, w której możecie przy tak dużej i tak znamienitej publiczności zwrócić się do najbliższych osób i wspomnieć o wszystkich tych rzeczach, które dla Was zrobili w ciągu dotychczasowego życia.

Raz jeszcze powiem – to absolutnie nie jest obowiązkowe i jeśli nie czujecie takiej potrzeby to się do tego nie zmuszajcie. Ale z racji zawodowej odpowiedzialności muszę Wam o tym opowiedzieć – nie chciałbym za 30 lat odebrać od kogoś telefonu o treści „nie ma mnie w testamencie, bo nie zrobiliśmy podziękowań, bo nam nie powiedziałeś, że możemy”.

No to łapcie kilka moich rad na ten temat i kilka prostych pomysłów na ten moment.

  1. Podziękowania przed dniem ślubu – coraz częściej pary decydują się właśnie na takie rozwiązanie. Zapraszają swoich rodziców na wspólną kolację, gdzie trochę wspólnie powspominają. To tam padają mniej lub bardziej oficjalne słowa podziękowań, tam pary wręczają jakieś drobne upominki itp. Atutem tego rozwiązania jest też to, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ze względów logistycznych (albo jakichkolwiek innych) zorganizować osobne spotkania dla rodzicó To ważne jeśli np. rodzice jednej ze stron są rozwiedzeni, albo komuś z rodziców wcale nie macie ochoty niczego mówić.
  2. Podziękowania w dniu ślubu, ale nie publicznie – tu sprawa jest prosta. Część par zaprasza rodziców na małe spotkanie przed ceremonią (jeśli wszyscy przebywają wtedy w jednym miejscu) albo po prostu podchodzi do nich podczas wesele. Normalnie, do stolika przy którym siedzą. Tam padają ważne słowa, rozdawane są przytulance i buziaki. Dyskretnie, chociaż często w towarzystwie fotografa, bez wychodzenia na środek, bez mówienia do mikrofonu.
  3. Podziękowania podczas toastu – tu robi się już nieco trudniej, bo musicie coś publicznie powiedzieć 🙂 Kiedy? Są zasadniczo dwa fajne momenty. Pierwszy to sam początek wesela, zaraz po powitaniu na sali, kiedy wraz z wszystkimi gośćmi stoicie na środku parkietu z lampkami szampana w dł Możecie liczyć na duże skupienie, na uwagę gości, na nieco bardziej „oficjalny” i „grzeczny” vibe. Druga okazja to czas pod koniec obiadu. Tu atutem może być to, że możecie przemawiać zza swojego stołu, co może pomóc Wam w zapanowaniu nad stresem. Możecie też zdecydować się na wygłoszenie takiego toastu później, najlepiej podczas serwowanej kolacji. Pamiętajcie jednak, że im później w noc, tym większa staje się niefrasobliwość gości, tym trudniej jest ich wszystkich zebrać przy stołach (szczególnie na większych weselach) i trudniej jest im zachować spokój. Późnonocne przemowy to lepszy pomysł, jeśli rodzice są bardziej wyluzowani, a wy macie ochotę na mniej oficjalne słowa, odrobine żartów itp. Możecie wtedy liczyć na bardziej żywiołową reakcję publiki!
  4. Podziękowania „klasyczne” – Wychodzicie ma środek, ja zapraszam rodziców żeby zrobili to samo, a gości zachęcam do owacji. Później możecie powiedzieć kilka słów podziękowań do mikrofonu (albo i dużo więcej niż kilka) albo ten moment może być nieco bardziej intymny, a mniej stresujący i ja mogę po prostu włączyć jakąś ładną piosenkę (a wy możecie ją wcześniej wybrać) i wszystko to co chcecie rodzicom powiedzieć może wtedy zostać między Wami. Kiedyś podziękowania kończyły się oficjalnym tańcem w kółeczku rodziców i pary młodej, ale dziś już chyba nikt nie ma na to ochoty. Dlatego super jest połączyć podziękowania z podaniem tortu. Wtedy naturalnie zmienimy wspominkowy i nieco nostalgiczny nastrój na radosną imprezę i kiedy podziękowania się kończą na parkiet wjeżdża, przy energetycznej muzyce i oklaskach gości, tort weselny.
  5. Projekcja filmu – kilka lat temu był to praktycznie obowiązkowy element każdego wesela, ale dziś mało kto decyduje się na takie rozwiązanie. Paradoksalnie właśnie ten fakt sprawia, że znów jest to ciekawy i oryginalny pomysł. Wymaga jednak dość dużego zaangażowania. Stąd moja rada – jeśli macie ochotę na zrobienie filmu lub prezentacji to konkretnie się do tego przyłóżcie. I nie zostawiajcie tego na ostatnią chwilę! Jeśli chcielibyście umieścić w filmie nagraną wypowiedź to koniecznie zatroszczcie się o odpowiedni dźwięk. Dziś dosłownie na kilka zł można kupić sensowny mikrofon współpracujący z telefonem, a w prosty sposób można też poprawić akustykę miejsca w którym będziecie nagrywać. To ważne, bo przecież chcecie, żeby gości oglądający później nagranie na weselu słyszeli co mó Na koniec zacytuję mistrza Yodę – rób, albo nie rób. Nie ma próbowania. Dlatego jeśli myślicie o filmie to włóżcie w to odpowiednio dużo pracy i zaangażowania. Albo zróbcie coś innego:)
  6. Jegomościowa wersja energetyczna – no dobra, nie twierdzę, że tylko ja tak robię. Ale lubię ten patent i myślę, że jest to fajne rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą klasycznych podziękowań dlatego, że wydają im się one nudne i oklepane. Ale informację o tym co i jak mam, ze zrozumiałych względów, zarezerwowane dla moich par 🙂
  7. Podejście kreatywne – na pewno istnieje masa innych mniej lub bardziej kreatywnych pomysłów. Od „gal rozdania Oskarów” z czerwonym dywanem i prezentami w postaci statuetek, po podziękowania w postaci dedykowanych rodzicom minikoncertów, pokazów itp. Jeśli tylko macie ochotę to puśćcie wodzę fantazji, poszukajcie inspiracji w internecie i pamiętajcie, że sky is the limit.

Czy robić podziękowania?

Na początek to pytanie zadajcie sobie. Koniecznie. Czy macie na to ochotę? Czy uważacie, że to coś fajnego i ładnego? Jeśli nie, to zastanówcie się jeszcze czy aby ktoś z rodziców śmiertelnie się na Was za brak podziękowań nie obrazi:) Jeśli nie (aby jeśli jesteście w stanie z tym żyć:) to sobie odpuśćcie.

Ale domyślam się, że do tego momentu doczytali tylko ci, którzy jednak podziękowania robić chcą. Więc jedziemy dalej.

Jeśli myślicie, że kolejnym punktem jest zapytanie rodziców czy chcieliby takie podziękowania to jesteście w błędzie. Nikt o zdrowych zmysłach na pytanie „czy chciałbyś, żebyśmy publicznie ci podziękowali” nie odpowie „no na maxa!”. Ludzie tak nie robią. To wy musicie podjąć decyzję. Nawet jeśli jedno z rodziców jest bardzo introwertyczne, albo rodzice się nie lubią (w dowolnej konfiguracji) na pewno znajdziecie taką formę podziękowań, która będzie odpowiednia.

Co i jak mamy mowić?

Jeśli zdecydujecie się na to, żeby złapać za mikrofon i powiedzieć do rodziców kilka słów pamiętajcie, że bez problemu możecie wspomagać się notatkami. Wbrew pozorom czytanie z kartki nie jest odbierane przez gości jako sytuacja w której jesteście nieprzygotowani i nie mieliście czasu nauczyć się czegoś na pamięć. Wprost przeciwnie! Ale dodam, że kartka jest dużo lepsza i bardziej elegancka niż czytanie z telefonu 🙂

O czym mówić? Fantastycznie sprawdza się storytelling! Od ogólnego wychwalania fantastyczności, troskliwości i zaangażowania rodziców dużo lepiej jest przy okazji opowiedzieć kilka historii, wspomnieć o konkretnej sytuacji z przeszłości ilustrującej tezę. To najlepszy sposób, żeby pokazać wszystkim zebranym jak „cudownych rodziców macie”, a jednocześnie by też u samych rodziców wywołać odrobinkę wzruszenia. Bo nic ich tak nie rusza jak to, że pamiętacie ich drobne gesty, ich działania i to jak się dla Was starali.

Sam doskonale pamiętam kilka takich przemów. W jednej z nich pewna Panna Młoda wychwalała swojego tatę, mężczyznę o dość surowej powierzchowności, pana w typie wojskowego pułkownika. Owa Panna Młoda opowiedziała wszystkim o tym, jak… oblała maturę. Zjadł ją stres na egzaminie, źle się czuła i w rezultacie nie zdała. Kiedy dostała wyniki egzaminu zamknęła się w swoim pokoju i płakała bojąc się reakcji rodziców. A tata przyszedł, przytulił, obiecał pomoc, znalazł fajną pracę na wakacje, opłacił dodatkowe lekcje, a później miejsce w prywatnej szkole po tym jak bohaterka naszej historii poprawiła maturę w sesji poprawkowej. A jakby tego było mało to właśnie na tej uczelni poznała swojego przyszłego męża.

Każdy ma takie historie. Historie o zabieraniu na wakacje i przeżytych tam przygodach, o rodzicach czytających mądre książki do poduszki, o rodzinnych tradycjach i dziwactwach. Nie wahajcie się z tego skorzystać.

Prezenty?

Co dać rodzicom?

To bardzo indywidualna sprawa, ale myślę, że najcenniejsze co można im dać to czas.

Dlatego na szczycie mojej osobistej listy znajduje się wspólny wyjazd. Weekend w jakimś fajnym miejscu, gdzie rodzice będą mogli poznać się bliżej i który to będą długo wspominać. Jeśli jednak boicie się, że się na takim wyjeździe pozabijają, to pomyślcie o trwałej pamiątce, która stanie się ozdobą rodzinnych domów. Może to być np. Wasze zdjęcie z sesji narzeczeńskiej.

Jeśli zdecydujecie się na indywidualne prezenty dla każdego z rodziców to nie bójcie się każdemu dać czegoś innego. Myślę, że trafiony drobiazg, nawiązujący do tego co lubi każdy z rodziców jest lepszy niż coś uniwersalnego. Do swojego prezentu możecie też dorzucić własnoręcznie napisany list z podziękowaniami. To bardzo fajny pomysł, szczególnie jeśli nie zdecydowaliście się na oficjalne wygłaszanie czegokolwiek.

Jegomościowa wersja energetyczna:

Jak to wygląda? Zapraszamy na parkiet wszystkich gości POZA rodzicami. Oni mają zostać na swoich miejscach. Goście formują szpaler, czyli robią wąską alejkę.

Kiedy wszystko będzie gotowe na jednym jej końcu staniecie Wy, na drugim znajdą się Wasi rodzice (a jeśli macie ochotę to też inni goście o statusie VIP którym chcecie specjalnie podziękować).

Z głośnika poleci jakiś szalony kawałek, z dużą energią. Coś elektronicznego, może jakiś funk, a może coś rockowego. Zobaczymy 🙂 Moim zadaniem będzie wydobycie z gości dużej energii, oklasków, okrzyków.

Po kolei wywołuje rodziców, wykrzykuję ich imię i czytam krótkie teksty o nich. Robię to z dużą energią, trochę w stylu konferansjera sportowego. Goście krzyczą, klaszczą, światełka mrugają, muzyka hałasuje. Jest dużo zamieszania. W tym czasie rodzice po kolei przechodzą przez naszą zainscenizowaną alejkę i na końcu trafiają do Was, dostają prezenty, buziaki, przybijacie sobie piątki.

Jest przy tym dużo śmiechu i dużo zabawy.

A od siebie dodam, że widok tłumu roześmianych ludzi, wykrzykujących Twoje imię i zwyczajnie cieszących się Tobą jest czymś fantastyczny. Ja jako DJ raz na jakiś czas mam okazję doznać czegoś takiego – taką mam pracę. „Cywile” nie mają tyle szczęścia. Wasi rodzice mogą mieć. Podrzucam mały przykład takiego tekstu o rodzicach przygotowanego przez pewna parę. To, że nie rozumiecie połowy odniesień w nich zawartych… to bardzo dobrze!

Monika (mama) – w młodości królowała na parkiecie jako tancerka towarzyska, miłośniczka ogrodnictwa, zbierania grzybów, pokonywania kilometrów na spacerach z psem po lesie i dogadzania rodzinie dobrym jedzeniem oraz wszystkiego co żyje i merda ogonem. Świetna babcia dla Mortiego – już niejedne nasze wakacje spędzili razem. Zawsze służy dobrą radą, wysłucha i zrozumie 🙂 specjalność: rurki z kremem i wielkie serce.

Robert (tato) – elektryk, złota rączka, zmonotował nam pół mieszkania, do niego dzwonimy gdy potrzebujemy rady technicznej – nieważne czy chodzi o nową palącą się ikonkę w aucie czy przeciekający kran – zawsze pomoże. Miłośnik wycieczek motocyklowych i dobrego kina. Wspólnie obejrzeliśmy wiele transmisji Formuły 1 w moim dzieciństwie. Specjalność: włoska kiełbasa salsiccia i wszelkie naprawy.

Marian (dziadek) – pogodny senior, który wciąż próbuje nowych rzeczy, np. teraz tańczy tańce średniowieczne w klubie seniora (bardzo szanuję za to), to ten dziadek co zawsze miał w samochodzie miętówki, a do ręki wpychał cukierki i banknoty. Specjalność: imadło – kto zna historię ten wie, że już nigdy nie zapomnę jak działa imadło

Foto: Wedding Story Photo – https://weddingstoryphoto.com/
Miejsce: Leśna Chata Jastrowie – http://lesnachata.pl/

Foto: Agata Dudek – agatadudek.com
Miejsce: Willa Słoneczna w Dębowcu – https://willasloneczna.pl